Zawsze będzie ciężko – ale to nie znaczy, że masz się poddać

Nie jestem pisarzem. Nie tworzę literatury, nie układam pięknych zdań, które mają zachwycać stylistyką. Piszę, bo wiem, że są ludzie tacy jak ja. Ludzie, którzy walczą – z nałogiem, z samotnością, ze sobą. Piszę, bo jeśli to czytasz, to znaczy, że też czegoś szukasz. Może odpowiedzi, może nadziei, a może tylko chcesz wiedzieć, że nie jesteś sam.

Kiedyś wydawało mi się, że jeśli rzucę alkohol, to życie samo się ułoży. Że wystarczy przestać pić, a potem wszystko będzie dobrze. To było jedno z większych złudzeń mojego życia. Bo prawda jest brutalna: rzucenie nałogu to dopiero początek prawdziwej walki. Walka zaczyna się wtedy, gdy trzeba zmierzyć się z własną głową, kiedy nie masz już czym zagłuszać myśli, kiedy każdy dzień przypomina ci, kim byłeś i jak wiele musisz odbudować.

Anioł, który podał mi rękę

Nie da się wygrać tej walki samemu. Można próbować, można udawać, że się nie potrzebuje nikogo, ale to kłamstwo. Każdy, kto wygrał z nałogiem, miał w swoim życiu kogoś, kto w krytycznych momentach podawał mu rękę. Mój anioł był cierpliwy. Nie oceniał. Nie moralizował. Nie mówił wielkich słów, nie dawał kazań. Po prostu był. Był tam, gdzie inni dawno by się poddali. W najgorszych chwilach, gdy gniew i żal rozrywały mnie od środka, potrafił powiedzieć jedno zdanie, które wyrywało mnie z otchłani. Potrafił wysłuchać, kiedy ja sam nie mogłem znieść dźwięku własnych myśli. Nie zawsze miałem siłę, ale wiedziałem, że mam obok kogoś, kto wierzy, że dam radę.

A to czasem znaczyło więcej niż wszystko inne.

Dzięki temu nie przegrałem. Był iskrą, która zapaliła we mnie pierwszy płomień zmiany. Płomień, który musiałem podtrzymać już sam.

Nie zawsze mamy obok siebie kogoś, kto nas zatrzyma. Czasem musimy sami podać sobie rękę, sami stać się dla siebie aniołem, który mówi: „Nie poddawaj się”. I to jest cholernie trudne.

Samotność i droga

Walka z nałogiem to też walka z samotnością. Często, gdy zaczynamy się zmieniać, ludzie, którzy byli obok nas, przestają pasować do naszego nowego życia. Tracimy towarzystwo, bo nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Tracimy relacje, bo nagle okazuje się, że nie łączyło nas nic poza destrukcją. I zostajemy sami – z nowym życiem, które dopiero musimy nauczyć się składać na nowo.

Ale samotność nie musi być końcem. Może być początkiem.

Nigdy się nie poddawaj

Jeśli jest jedna prawda, której nauczyło mnie życie, to ta: zawsze będzie ciężko. Nie ma momentu, w którym wszystko nagle stanie się proste. Zawsze będą wyzwania, zawsze będzie ból, zawsze będą wątpliwości. Ale to nie powód, by się zatrzymać.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Wiem tylko, że nigdy się nie poddam. Bo wiem, że walka ma sens.

To blog o walce. Nie tylko z nałogiem, ale ze sobą. To blog o mechanizmach, które rządzą naszymi emocjami i zachowaniami. Jeśli chcesz czytać dalej, to znaczy, że masz w sobie ten sam ogień. I to oznacza, że jeszcze nie przegrałeś.

Podziel się:

Więcej wpisów

Pieczęć EBN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Emocje Bez Nałogu