Oglądałem dzisiaj film Truman Show. Po raz n-ty. Ale tym razem inaczej. Bardziej świadomie. Szukałem podobieństw do mojego dawnego życia w schemacie, którego zasady pisał ktoś inny.
Przez większość swojego życia Truman odgrywał scenariusz stworzony przez Cristofa, reżysera programu. Codziennie wstawał, robił swoje, nie marzył. Kiedy zaczynał myśleć o czymś więcej, natychmiast był sprowadzany na ziemię – przez żonę, matkę, najlepszego kumpla. Każdy z nich miał tylko jedno zadanie: trzymać go w systemie.
W systemie, który wydawał się bezpieczny, ale był fałszywy.
Mówi się, że to życie pisze scenariusze
Ale czy na pewno?
Ile z tych scenariuszy pochodzi od ludzi, którzy uzurpują sobie prawo do pisania ich za nas?
W moim dzieciństwie często słyszałem, że jestem “nie do końca wystarczający”. W efekcie szukałem tych, którzy wiedzieli lepiej. Zamiast siebie – wybierałem autorytet. Zamiast marzeń – wybierałem lojalność wobec cudzych oczekiwań.
A potem już tylko wykonywałem instrukcje. Rodziców. Przełożonego. Szefa.
Gdy w Twoim życiu dzieje się coś trudnego, nie słyszysz: „Jak się czujesz?”
Słyszysz: „Zrób tak jak mówię.”
Twoje dziecko choruje? – Masz ugotować ogórkową.
Ty przytyłeś? – Masz zrzucić.
Nie dowozisz w pracy? – Masz napisać plan naprawczy.
Masz kryzys? – Masz się ogarnąć.
Zamiast rozmowy – instrukcja. Zamiast współczucia – zadanie do wykonania.
Nie ma przestrzeni na człowieka.
Jest rola do odegrania i lista zadań do wykonania.
Ciche manipulacje – przegląd metod
System nie potrzebuje krzyku. Wystarczy precyzja. I kilka wyćwiczonych technik.
Manipulacja sentymentem
Gdy Truman chciał wyjechać z wyspy, pokazano mu stare zdjęcia z rodziną. Przypomnieli mu “jak mu było dobrze”.
Nikt nie zapytał: “Czemu chcesz odejść?”
Powiedzieli: “Po co to zmieniać? Lepiej zostań. Jest jak jest.“
Znasz to? Nagle wyciągane są zdjęcia, pamiątki, filmy z dzieciństwa. Przeszłość uruchamiana na życzenie – żeby zatrzymać cię w miejscu. Żebyś poczuł winę, że chcesz ruszyć dalej.
Manipulacja lojalnością i wdzięcznością
Najlepszy przyjaciel Trumana przypomina mu wspólną historię, wspólne ławki i klasówki. A potem dorzuca: “Dla ciebie wskoczyłbym pod samochód“. Brzmi jak oddanie. Ale to warunek. Poczucie winy przebrane za przyjaźń.
Ile razy ktoś mówił ci: “Tyle dla ciebie zrobiłem“? A potem oczekiwał, że podporządkujesz się jego scenariuszowi. Bo jak nie, to jesteś niewdzięczny.
Manipulacja współczuciem
Gdy Truman znika, jego “żona” i pozostali aktorzy udają rozpacz. Widz ma uwierzyć, że on ich rani.
Ten trik zna wielu z nas z rodzinnych klimatów: “Jak możesz nam to robić?“, “Przecież zawsze chcieliśmy dobrze“.
Łzy, które mają cię zatrzymać. Sceny rozpaczy, które mają związać cię emocjonalnie i zatrzymać tam, gdzie już nie możesz oddychać.
Manipulacja przez strach
Kiedy Truman próbuje wyjechać przez most, jego żona mówi: “Nie dasz rady“. Brzmi znajomo?
U mnie słyszałem to latami. Nie dasz rady. Nie nadajesz się. Nie jesteś odpowiedni. Strach jako kaganiec. Powtarzany wystarczająco często, żebyś nawet nie próbował iść własną drogą. Żebyś uwierzył, że to nie dla ciebie.
Każda z tych metod miała tylko jeden cel – zatrzymać go w kopule. Tak samo jak próbuje się zatrzymać nas.
Prawdziwe uczucie, które zmienia wszystko
Są momenty, kiedy zaczynasz rozumieć, że nie musisz już się nikomu podporządkowywać, żeby zasłużyć na bycie ważnym. Że twoja wartość nie zależy od tego, komu pomagasz, tylko od tego, że jesteś. To trudne, gdy przez całe życie uczono cię odwrotnie. Gdy uznawałeś, że byłeś potrzebny tylko wtedy, gdy coś dawałeś.
W filmie pojawia się Silvia. Dziewczyna, której nie było w scenariuszu. Zbyt prawdziwa. Zbyt niewygodna. Zbyt czujna. Pokazuje Trumanowi, że wszystko dookoła to teatr.
Zostaje usunięta. Bo prawdziwa miłość zagraża systemowi.
Ale to jedno uczucie staje się jego kompasem. To ono daje mu siłę. Bo kiedy raz poczujesz, że ktoś widzi Ciebie, nie Twoją rolę – nie możesz już wrócić. Nie da się odzobaczyć prawdy. Nie da się zrezygnować z tej wersji siebie, którą ktoś bliski naprawdę zobaczył i pokochał.
Mnie ktoś taki kiedyś zobaczył. Nie próbował pisać scenariusza. Nie zastraszał. Nie manipulował. Po prostu zobaczył. I może właśnie dlatego wyszedłem ze swojego schematu. Może właśnie dlatego piszę ten blog.
Może właśnie dlatego jeszcze oddycham.
Wyjście z kopuły
W końcowej scenie Truman dociera do ściany. Musi przejść przez wodę. Pokonać lęk. Wyjście kosztuje wszystko.
Cristof przemawia ostatni raz: “Nie ma więcej prawdy tam niż tu. Ale w moim świecie jesteś bezpieczny. Boisz się, dlatego nie możesz odejść.“
Truman się uśmiecha: “Na wypadek, gdybym cię nie zobaczył, życzę dobrego popołudnia, dobrego wieczoru i dobrej nocy.“
I wychodzi.
System się rozpada.
Poza scenariusz
Nie zawsze wychodzisz z bańki z hukiem. Czasem po prostu zaczynasz widzieć. Słuchać. Czujesz, że coś się przesunęło. Jeszcze nie wiesz co, ale wiesz, że nie da się tego cofnąć.
Czasem wracasz. Bo się boisz. Bo nie wiesz, czy dasz radę. Ale potem znowu pamiętasz – że to nie było życie. To był tylko scenariusz. I nie chcesz już grać dalej.
Ja wyszedłem. Odciąłem się od ludzi, którzy pisali scenariusz za mnie. Wyznaczyłem granice. Ich głosy czasem jeszcze słyszę – ale nie prowadzą mnie. Mają swoje miejsce. Ja mam swoje.
Nie było oklasków tak jak w filmie. Nie było fanfar.
Jest pusto. Jest samotnie. Czasem strasznie.
Silvia miała przypinkę z napisem: ‘Jak to się skończy?’.
Ja teraz jestem właśnie w tym miejscu – nie wiem, co dalej.
Ale pierwszy raz oddycham w swoim świecie.
I nie chcę wracać.
Bo nie da się żyć naprawdę, jeśli ciągle grasz czyjąś rolę.